Wojna obronna Polski 1939

(…) Jedyny oddział, który pod względem moralnym i zaopatrzenia jest całkowicie w porządku, to moja stara Brygada Nowogrodzka. Walczyć może także Brygada Wołyńska oraz resztki Brygady Kresowej i Brygady Wileńskiej. Jest to właściwie wszystko, czym faktycznie dowodzę. Widzę, ze dywizje gen. Deba-Biernackiego są przemęczone i niezdolne do twardej walki. Jestem przekonany, ze Brygada Nowogrodzka otworzy lukę, którą można będzie przeprowadzić resztę wojska. Rozpoczynam akcje 22 września po południu. Żołnierz bije się wspaniale. O 23.00 nieprzyjaciel jest pobity, przejście wolne. Daje rozkaz do marszu i przez radio zawiadamiam inne oddziały. Nie mamy benzyny. Dlatego niszczymy samochody, tak pancerne, jak osobowe. Tabory przejsc nie moga, bo musimy sie posuwac na przelaj. Do dzial zaprzegamy po cztery konie, gdyz droga przez pola bardzo ciezka, a konie zmeczone. Jade konno ze sztabem. Kiedy przekraczam szose Tomaszow – Zamosc, trafiam na walke oddzialow Wolynskiej Brygady Kawalerii z przybylym odwodem niemieckim. W walce na granaty i bagnety Niemcy rozbici, duzo jencow. Idziemy dalej. Walka na przeprawach w Krasnobrodzie. Wspanialy, niezmordowany 25. Pulk Ulanow Wielkopolskich w szarzy otwiera przeprawe. Ginie, niestety, prawie caly szwadron. Pulk bierze jencow i oswobadza kilkuset Polakow wzietych do niewoli. Odbito tez szpital z wieloma rannymi. Straty niemieckie dosc duze. Niemcy naciskaja ze wszystkich stron. Trzeba ochraniac skrzydla, a z tylu slychac ogien artylerii. Zatrzymujemy sie jednak na dluzej, by dac moznosc splyniecia w slad za nami wiekszej ilosci oddzialow. Przychodza meldunki, ze 4. Pulk Strzelcow Konnych, ktory utrzymal wywalczone przejscie przez szose poniosl ogromne straty i ze prawie nie istnieje. Rzeczywiscie dolaczaja tylko niedobitki. Nie odczuwa sie ruchu wojsk wlasnych za nami. Otrzymujemy wiadomosc, ze Lwow – zawsze bohaterski – broni sie i ze Niemcy nie moga go zdobyc. Wojska sowieckie posuwaja sie coraz bardziej w glab Polski. Nie mamy chwili do stracenia. Trzeba bez zwloki przebijac sie na poludnie. Jak na zlosc od poczatku wojny ani kropli deszczu. Piekna, sloneczna pogoda. Suche lato. Niski poziom wody w rzekach. Czolgi niemieckie nie napotykaja zadnych przeszkod. Doskonala widocznosc dla lotnictwa niemieckiego. Lotnictwo polskie juz prawie nie istnieje. Jestesmy wiecej niz zmeczeni. Od 1 wrzesnia bez przerwy nocne marsze, a dniem bitwy. Nie zawsze natrafiamy na lasy, gdzie mozna sie ukryc. Oficerowie caly czas jezdza wsrod kolumn i budza spiacych zolnierzy. Prawie niemozliwe jest zsiadanie z koni, gdyz zolnierz natychmiast zasypia i nie mozna go sie dobudzic. Wreszcie ogolna ulga: zaczyna sie chmurzyc i wszyscy z radoscia odczuwaja pierwsze krople deszczu. Pada coraz silniej. Przynajmniej chociaz czesciowo zabezpieczeni jestesmy od lotnictwa. Ciagle potyczki z tylnymi oddzialami niemieckimi. Nabieram wrazenia, ze Niemcy jakby wycofywali sie na zachod. Tak maszerujemy dzien za dniem, noc za noca. Szosa Narol-Lubaczow zajeta przez silne oddzialy niemieckie. 24 wrzesnia dosc silna walka kolo Plazowa. Musimy doczekac nocy, zeby sie przebic. Idziemy w dwoch kolumnach. Oziebilo sie nagle. Zaczyna padac pierwszy snieg. (…) Swit 27 wrzesnia. Natykamy sie na powazne sily sowieckie. Probuje sie z nimi dogadac, zeby bez walki przepuszczono nas na poludnie z celem przejscia do Wegier. (…) Bolszewicy rozpoczeli z gory juz przygotowany ogien artylerii. Zagraly liczne karabiny maszynowe. Pokazuja sie pierwsze czolgi. Wywiazuje sie walka. 9 Dywizjon Artylerii Konnej, ktory byl wzorem walk artylerii w najtrudniejszych warunkach boju, niezmiernie celnie wspieral wszystkie dzialania. Przy pomocy armatek przeciwpancernych zniszczyl sporo nacierajacych na nas czolgow sowieckich. Niestety, widac nawet golym okiem masy sowieckiego wojska roznych rodzajow broni, ktore przecinaja nam dalszy marsz. 25. Pulk Ulanow krwawi sie, oslaniajac nasze skrzydlo. Od tylu coraz silniej nacieraja oddzialy sowieckie. Walka trwa. Artyleria wystrzelila ostatni pocisk. Konczy sie amunicja malokalibrowa. Brak zupelnie srodkow opatrunkowych. Konie od dawna nie karmione i nie pojone. Nie przebijemy sie. Nie ma innej rady, trzeba sie podzielic na mniejsze grupy i starac sie, korzystajac z nocy i lasow, przedostac na Wegry. Malo szans i na to.

Władysław Anders „Bez ostatniego rozdziału”